Szymon Ciupa: Jak rozumiecie ideę smart city i jak w średniej wielkości mieście można ją realizować?
Tomasz Żak, burmistrz Andrychowa: Smart city to dzisiaj bardzo popularne i modne pojęcie i myślę, że już nie ma odwrotu od tej idei. Inteligentne miasta zarządzane poprzez nowe technologie powodują, że możemy doprowadzać do bardzo szybkiej integracji bardzo różnych narzędzi, przestrzeni, możliwości kontrolowania i wpływania na zużycie energii, na ograniczenie niskiej emisji, na kwestie zanieczyszczenia powietrza. Takie rozwiązania wymagają jednak zewnętrznego wsparcia finansowego. Dzięki np. środkom unijnym możemy dosyć szybko pozyskać środki finansowe na realizację takich pomysłów. W naszym przypadku udało się w 2015 roku z NFOŚiGW w Warszawie – w ramach programu SOWA pozyskać środki na wymianę oświetlenia ulicznego z sodowego na energooszczędne oświetlenie ledowe. W pierwszym etapie wymieniliśmy ponad 2700 lamp ulicznych, tj. około 75% wszystkich lamp. Do wymiany pozostaje około 900 lamp oświetlenia ulicznego. Ten pozostały zakres zostanie zrealizowany do czerwca 2018 r. Oprócz wymiany opraw oświetleniowych wdrożyliśmy system inteligentnego sterowania oświetleniem, który pozwala nam na kontrolowanie każdej, indywidualnie lampy, zużycia energii, natężenia światła oraz wszystkich parametrów eksploatacyjnych. System jest otwarty i oprócz tego, że jest wykorzystywany do sterowania oświetleniem to można będzie w przyszłości rozbudować go o moduł informacji o wolnych miejscach parkingowych. Istnieje również możliwość podłączenia do lamp specjalnych sensorów, które będą np. monitorować zanieczyszczenie powietrza w mieście. Co nam dało to wdrożenie? Przede wszystkim wymierne oszczędności finansowe. Po analizie biegłego weryfikatora, który analizował zużycie energii i ograniczenie emisji CO2 okazało się, że mamy rocznie oszczędności na poziomie 70%. To jest sukces. W naszym przypadku to ponad 800 tysięcy złotych mniej rocznych opłat za zużycie energii elektrycznej z tytułu oświetlenia ulicznego. Dodam również, że docelowo planujemy w ogóle nie płacić za energię wykorzystywaną do oświetlenia miasta. Opracowaliśmy projekty dwóch farm fotowoltaicznych, które będą w dzień produkować energię potrzebną do oświetlenia miast. Będziemy ją oddawać do sieci lokalnego operatora, a w nocy będziemy od niego kompensować energię, żeby miasto Andrychów było oświetlone.
S.C.: Zero-emisyjność w praktyce.
T.Ż.: Należy zaznaczyć, że prócz oszczędności w zużyciu energii elektrycznej, ograniczyliśmy jednocześnie z tego tytułu niską emisję, a w szczególności emisję CO2. Zakładaliśmy, że ma to być poziom 1100 ton w stosunku rocznym, więc już znacząca ilość. A okazało się, że co roku ograniczenia emisji w tym zakresie są jeszcze większe, co potwierdzają badania.
S.C.: A jak do takiego podejścia ekologicznego nastawieni są mieszkańcy? Rozumiem, że tego typu projekty zawsze wiąże się z inwestycją na początku. Czy to były zmiany witane z aprobatą, entuzjazmem czy raczej bez szczególnego zaangażowania?
T.Ż.: W naszym przypadku jest pozytywne nastawienie mieszkańców z racji tego, że w centrum miejscowości nie mamy zbyt dobrego powietrza. Jeśli nie ma ruchów powietrza to ten smog nas dobija. Andrychów jest na pograniczu dwóch województw, akurat najbardziej zanieczyszczonych, małopolskiego i śląskiego. Niestety z tego powodu zewnętrzne przepływy są znaczące. Nawet jeśli znacznie ograniczymy niską emisję u nas i mieszkańcy stosowaliby wyłącznie paliwo gazowe to i tak zanieczyszczenie u nas będzie, bo są sąsiedzi. To musiałyby być działania systemowe na poziomie regionalnym lub krajowym. Decyzje odgórne, które ograniczą, bądź znajdą inny sposób na zachęcenie mieszkańców, użytkowników na przejście na spalanie gazu, czy inne sposoby na ograniczenie niskiej emisji.
S.C.: Tak, ale takie projekty mają też znaczący wpływ na tą świadomość ekologiczną mieszkańców. To pokazuje, że żyjemy w jednym ekosystemie, w którym wszystko jest ze sobą powiązane.
T.Ż.: Na pewno podstawą jest edukacja. Myślę, że szybciej wyedukujemy dzieci niż osoby starsze. Jest nadzieja, że dzieci będą bardziej dbały o środowisko. Bo są przyzwyczajenia sprzed lat i pewne nawyki. Spotykaliśmy się z takimi sytuacjami, że ktoś pali śmieciami w piecu, bo ojciec palił, dziadek palił to dlaczego ja mam nie palić? Wyrzucam popiół do rzeki, do morza popłynie, dziadek wrzucał, ojciec wrzucał to i ja będę wrzucać. I to są tego typu przyzwyczajenia. Ale już widać większą świadomość i w tym zakresie na pewno dużo zrobiło zamontowanie przez nas 14 czujników monitorujących poziom zanieczyszczenia powietrza. Teraz tysiące ludzi wchodzi codziennie na specjalną aplikację internetową i sprawdza poziom zanieczyszczenia. To działa na wyobraźnię. Bo jak jest czerwono to się zaczyna dyskusja… jednak popatrzę czym ja palę, czym sąsiad pali. To jeden z elementów kształtowania świadomości ekologicznej mieszkańców.
S.C.: Nawet jeśli ktoś o sobie nie myśli, to już jak wychodzi na spacer z małym dzieckiem to patrzy jak wygląda sytuacja. Zaczyna się zwracać uwagę na kwestię czystości powietrza, nawiązuje się sąsiedzka dyskusja i ten temat jest w niej wiodący. A z edukacją to myślę, że jest to nie tyle nadzieja, co przede wszystkim zobowiązanie nas wszystkich, abyśmy swoje dzieci uwrażliwiali i żeby oni tworzyli lepszy świat, niż my czy był jeszcze wcześniej tworzony.
T.Ż.: Wczoraj było w dyskusji powiedziane [Rozmowa odbywała się podczas VII Smart City Forum], że jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie myśleliśmy, że jest jakaś niska emisja, że powoduje jakieś zanieczyszczenie. Mieliśmy brudne okna i 3 cm pyłu na parapecie i się go ścierało i się żyło i szło się do pracy. Na pewno, że obecnie jest to nagłaśniane, pokazywane to zaczynamy mieć świadomość w ogóle czym oddychamy. Pojęcia chemiczne nie są przyswajalne dla większości osób i PM 2,5 czy PM10 nic nie mówi? Trzeba się pochylić nad tym i spróbować dowiedzieć, ale i w tym zakresie już jest coraz lepiej.
S.C.: Jakie bariery wewnętrzne i zewnętrzne napotykacie, jako średniej wielkości miasto, czy we wdrażaniu rozwiązań smart? Czy jest problem z finansowaniem jak to często jest wskazywane, czy raczej finansowanie nie jest problemem, a może coś innego?
T.Ż.: Na pewno finansowanie jest problemem, bo nie dysponujemy wystarczającymi środkami budżetowymi na ogólnie mówiąc wszystkie potrzeby inwestycyjne. W takich średnich miastach priorytetem według mieszkańców jest jakość chodników i dróg. Więc tutaj znowu trzeba włożyć wysiłek, żeby przekonać ludzi do tego, że nie tylko chodnikami i drogami człowiek żyje, że musimy stawiać na nowoczesne rozwiązania, bo one poprawiają jak wcześniej mówiliśmy nasze warunki życia. Ale i poszukujemy w tym zakresie oszczędności. Wygenerowane oszczędności z tytułu stosowania nowych i energooszczędnych technologii powodują, że możemy je przeznaczyć właśnie na chodniki i drogi. To działanie musi być spójne i konsekwentne. Przykładem jest system instalacji fotowoltaicznych w obiektach użyteczności publicznej. Rodzice przedszkolaków są dumni z tego, że na przedszkolu jest instalacja fotowoltaiczna. Bardzo pozytywnie do tego podchodzą i cieszą się, że mamy tzw. ,,Obiadek ze słoneczka”, bo tak to żartobliwie określamy. Ten przysłowiowy już „Obiadek ze słoneczka” w przedszkolu dla dzieci jest jakimś pomysłem i on przechodzi do świadomości nawet samych dzieci. Kolejna rzecz, którą ostatnio zrobiliśmy to zakupiliśmy do wszystkich przedszkoli oczyszczacze powietrza.
S.C.: Często nie myśli się o tym, żeby badać i oczyszczać powietrze, które jest wewnątrz budynków, a jednak większość dnia spędzamy w zamkniętych pomieszczeniach.
T.Ż.: Zaczęło się od tego, że w zeszłym roku braliśmy udział w konkursie Tauronu na temat ekologicznego miasta. Razem z Wrocławiem, Krakowem, Częstochową byliśmy laureatem tego konkursu. Byliśmy na czwartym miejscu i otrzymaliśmy oczyszczacze powietrza od firmy Tauron. Kiedy wręczaliśmy oczyszczacze wybranym przedszkolom to reszta patrzyła z zazdrością i w związku z tym podjąłem decyzję, że każde przedszkole otrzyma taki oczyszczacz i wszystkie jednostki w gminie Andrychów są „oczyszczane”.
S.C.: Wczoraj podczas jednej z debat rozmawialiśmy o znaczeniu upełnomocniania obywateli. A u Państwa funkcjonuje ciekawy sposób angażowania społeczności lokalnej przez swoich przedstawicieli, czyli sołtysów. Jak to wygląda i jakie efekty takiego zaangażowania mieszkańców widzi miasto i gmina?
T.Ż.: W kontekście współpracy i realizowaniu pomysłów, bardzo ważne jest to żeby nie były one tylko pomysłami burmistrza czy urzędu. To muszą być pomysły wypływające oddolnie, od mieszkańców. W związku z tym nasz pomysł był taki, że po pierwsze zwiększamy środki inwestycyjne przekazując je radom sołeckim – zwiększyliśmy finansowanie co najmniej 10-krotnie w stosunku do budżetów, które były w latach poprzednich. Stosujemy algorytm podziału środków uwzględniający liczbę mieszkańców oraz długość dróg w każdym sołectwie. Dzięki temu podział jest sprawiedliwy. Pula pieniędzy jest dzielona z wykorzystaniem tego współczynnika i jest ona obliczana dla poszczególnych miejscowości w każdym roku budżetowym. Kwota zostaje przypisana do sołtysa i Rady Sołectwa. Drugim takim bardzo ważnym aspektem jest to, że na początku tej kadencji zawarliśmy społeczną umowę z sołtysami oraz z Radami Sołeckimi. Ustaliliśmy na początku kadencji, że Rady Sołeckie wraz z mieszkańcami konkretnego sołectwa wytypują po 10 zadań inwestycyjnych, które powinny być zrealizowane w trakcie kadencji. W naszym przypadku jest 8 sołectw, więc mamy 80 lokalnych inwestycji w ciągu 4 lat. To bardzo dużo. Nie ingerowaliśmy również w zakres finansowy tych inwestycji. Pojawiają się inwestycje za 200 tysięcy i pojawiają się za 3 miliony. To zależało od wyobraźni, potrzeb i wizji mieszkańców danego sołectwa. Po tych trzech latach mogę powiedzieć, że zrealizowaliśmy już 80-90% wszystkich zadań, które były zaplanowane. Robimy też nietypowe inwestycje np. rozbudowa szkoły w jednej miejscowości o obserwatorium astronomiczne.
S.C. Świetny pomysł. Dlaczego dzieci, które mieszkają w mniejszych miejscowościach mają być stratne z tego tytułu, że nie ma w miejscowości centrum nauki, interaktywnego muzeum? Jednym słowem dlaczego mają nie mieć takich możliwości jakie mają dzieci, które urodziły się w jakimś większym mieście. Super, jeszcze jak to wypłynęło oddolnie.
T.Ż.: Szczęściem jest urodzić się właśnie w takiej miejscowości jak Andrychów, a nie w dużym mieście. U nas baza szkolna, sportowa, edukacyjna jest na dużo wyższym poziomie niż w dużych miastach. Szkoły prowadzą co roku konferencje naukowe na temat e-edukacji. To są spotkania z naukowcami, którzy przedstawiają swoje pomysły, swoje programy jak trzeba edukować, co to jest e-edukacja, mówią na co zwrócić uwagę, czego się bać w tym wypadku usług cyfrowych, bo one czasem mogą się wymknąć spod kontroli. One rozwijają potrzebę zastosowania tych narzędzi w szkole i rozwijają potrzebę kształcenia się samych nauczycieli.
S.C.: Ciekawość świata dzieci jest ważna, ale ciekawość świata nauczycieli, żeby się nie zatrzymywali na tym co się kiedyś nauczyli też jest kluczowa. Bo to właśnie nauczyciele muszą wiedzę przekazać dzieciom, czy nauczyć korzystać z nowoczesnych narzędzi.
T.Ż.: My jesteśmy bardzo zadowoleni, że są takie działania oddolne dyrektorów, nauczycieli, pasjonatów informatyki. W jednej ze szkół mamy nauczycieli informatyki, którzy uczą dzieci programowania i a nauka kończy się profesjonalnym egzaminem. Dzieci otrzymują certyfikaty, że zrobiły krok do przodu w swojej edukacji…
S.C.: Inteligentny samorząd to inteligentni mieszkańcy. I na koniec zapytam jakie jest najbliższe wyzwanie związane ze smart city w Andrychowie?
T.Ż.: Na pewno musimy powiedzieć o komunikacji publicznej. Od 01 stycznia 2018r uruchomiliśmy własną komunikację miejską opartą na nowoczesnych autobusach z silnikami EURO6. Ze względu na to, że zastosowanie autobusów z silnikami elektrycznymi w naszych podgórskich warunkach byłoby bardzo trudne, zdecydowaliśmy się na najbardziej ekologiczne na dzień dzisiejszy, dopuszczone na rynku europejskim, silniki EURO6. Zamiarem naszym jest zachęcenie mieszkańców do przesiadania się z indywidualnych samochodów na autobusy. Taryfy biletowe zostały tak skonstruowane, żeby zachęcić wszystkich mieszkańców do korzystania z komunikacji publicznej. Myślę, że jesteśmy przykładem, że można stworzyć komunikację, w której 70% mieszkańców gminy jeździ nieodpłatnie – jak młodzież szkolna do 26 roku życia czy osoby starsze – obniżyliśmy ustawowy wiek tzw. ulg ustawowych dla starszych osób, czyli na 60+. I co nas bardzo ucieszyło po pierwszych miesiącach funkcjonowania komunikacji, to znaczny wzrost ilości przewożonych osób. A na niektórych liniach mamy problemy, bo brakuje miejsc w autobusach.
S.C. Aż tak… więc to sukces.
T.Ż.: Bardzo się cieszymy. Mamy koleje wyzwanie, aby znaleźć pieniądze na większe autobusy w przyszłym roku.
S.C.: Gratuluję i życzę powodzenia w dalszych przedsięwzięciach.
T.Ż.: Dziękuję.
Ktoś sprawdza to, co burmistrz Żak podaje do wierzenia?
Z BIPu:
W budżecie na 2014 rok gmina na oświetlenie ulic zaplanowała kwotę 1,261 mln zł.
Wymiana oświetlenia ruszyła w połowie 2015 i zakończyła się przed końcem tegoż roku.
Rok 2016 był pierwszym, w którym nowe oświetlenie działało cały rok, dzieki czemu można było faktycznie ocenić koszty oświetlania ulic lampami ledowymi. Dysponując tymi twardymi danymi, na 2017 rok w budżecie na oświetlenie ulic zaplanowano kwotę 866 tys. zł, a więc o 400 tys zł mniej niż przed wymianą lamp. To 2 razy mniejsze oszczędnosci, niż podaje burmistrz.
Do myślenia powinien już dac fragment, że „po wymianie 75% lamp, rachunki spadły o 70%”. To po wymianie 100% lamp rachunki będą o 94% niższe?
Czytelnicy są „smart” czy „ignorant”?